Po roku używania Dogtrace GPS X20 na moich trzech psach jestem bardzo zadowolony.
Profesjonalne urządzenie śledzące jest wyposażone w najnowocześniejszą technologię GPS o…Lokalizator GPS dla psa DOG GPS X20
Podczas pracy z wyżłem bretońskim nie używałem go aż tak często, ale było to uzasadnione w starym i zarośniętym terenie, gdzie wyżły mogą łatwo zniknąć z pola widzenia. A ponieważ nie lubię używać dzwonków, rozpraszają mnie, a kiedy trzy dzwonki się połączą, nie można stwierdzić, który pies i gdzie się pokazuje, GPS jest dla mnie idealny. Dobrą rzeczą jest to, że nie muszę patrzeć na wyświetlacz, aby zobaczyć, że pies się pokazuje. Ustawiam odpowiednią funkcję i wkładam ją do kieszeni. Na gonitwach jest czysto, wiem, gdzie jest pies, a w przypadku poważniejszej kontuzji mogę go szybko zauważyć i znaleźć. Zawsze wracam z psem do domu i nie muszę czekać do następnego dnia.
Często korzystam z X20 na polowaniach zbiorowych. Pracuję na nich z fox terrierem o gładkiej sierści. Większość polowań zbiorowych wykonuję na luzie. Gdy pies woła, widzę kierunek i odległość. Jest to świetne rozwiązanie, ponieważ przy większych odległościach można dogonić samochód, co szczególnie doceniam podczas polowań zbiorowych w ciężkim śniegu i przy silnym wietrze.
Opowieść z prawdziwego polowania...

Po udanym polowaniu w Starym Ransku, gdzie przypadkiem testowaliśmy nowy GPS X30 z przedstawicielami firmy Dogtrace i nakręciliśmy nowy film promocyjny, wróciłem do domu bardzo zmęczony. Śniegu było więcej niż od dawna, a cały dzień brodzenia całkowicie wyczerpał nas i psy. Po ostatnim miłym poczęstunku wróciliśmy do domu przed północą. Nakarmiłem i ulokowałem psy, psa Gerry'ego i bretońskiego Torra, i z cudownym uczuciem zmęczenia i dobrze spędzonego dnia padłem na łóżko, już śpiąc. Nagle cały ten spokój i błogość przerwał dzwonek telefonu. Dzwonił w kółko. Słyszałem go, ale nie miałem siły się ruszyć. Cisza, okej. Kolejny niekończący się, długi dzwonek, nie mogłem już dłużej i odebrałem. „Halo, potrzebuję psa” – usłyszałem. „Jasne, wpadnij” – odpowiedziałem niezbyt radośnie.
Leniwie zwlokłem się spod kołdry, ubrałem się i poszedłem przygotować psa. Wiatr znacznie się wzmógł, odkąd wróciliśmy do domu – smagał moją twarz nieustannym skowytem. „No dalej, chłopcze, pokaż, że masz jeszcze dla mnie trochę siły!”
W drzwiach zagrody stał tylko Dasty, mój foxterier. Torro i Gerry pewnie pomyśleli, że zwariowałem – było 1:30 w nocy, a ja po pogoni udawałem, że ich tam nie ma. Postanowiłem pracować tej nocy tylko z Dastym – po raz ostatni, by reszta mogła spokojnie odpocząć. Gdy zakładałem mu GPS, znów poczułem ekscytację. Kiedy dotarł mój kumpel – strzelec i śpioch w jednej osobie – światła jego SUV-a, kołyszące się w ciemności, ukazały, ile śniegu dosypało przez ostatnie dwie godziny. Podjechaliśmy jakieś 300 metrów od miejsca strzału. Zmęczenie ze mnie opadło – nie mogłem się doczekać, aż wydam komendę do poszukiwań. Dotarliśmy na skraj lasu i powiedzieliśmy: „To było gdzieś tutaj”.
Świecę latarką po białym śniegu, szukając czegokolwiek, co mogłoby dać nam wskazówkę. Nic. Sprawdzam jeszcze raz GPS, czy jest włączony, i zostawiam wszystko psu. Dasty zatacza swój charakterystyczny krąg, po chwili jego „różdżka” zaczyna się poruszać jak wahadło metronomu – i już wiem, że ma trop. Zostajemy w miejscu, co jakiś czas rozświetlam latarką przestrzeń, by zobaczyć, jak daleko jest. Idzie powoli. Po chwili z ciemności rozlega się jego głos. Głębokie szczekanie. Wiemy, że coś znalazł. Kiedy pies zaczyna oznajmiać, to dla przewodnika i strzelca jeden z najpiękniejszych i najbardziej ekscytujących momentów w całym łowiectwie. Idziemy za jego głosem, pomiędzy kołyszącymi się leniwie pniami drzew, pod sklepieniem śniegu zawieszonego na obwisłych gałęziach, które od czasu do czasu z hukiem uwalniają się spod ciężaru. W świetle latarki widzę już Dastego. Przestał szczekać i z zacięciem wyrywa kępki szczeciny z grzbietu padłego już dzika.
Śmiejemy się: „Dobrze, że to tylko gruby prosiak. Gdyby to było coś większego, moglibyśmy na nim zginąć”. Foxy próbuje nam pomagać w ciągnięciu, ale niestety w przeciwnym kierunku. Krzyczę na niego, ale bez skutku. W końcu, na skraju lasu, puszcza – i robi się łatwiej. Wiatr wieje nam w plecy. Docieramy do samochodu kompletnie wykończeni, a mój przyjaciel przysięga, że nigdy więcej tego nie powtórzy. Gdy mamy już załadowaną „skarbonkę”, odwracam się, by sprawdzić, gdzie jest Dasty. Nie ma go. Wołam w stronę lasu, ale mój głos brzmi, jakbym wołał do pustego pudełka. Śnieg biczujący twarz kłuje jak igły, nic nie widzę. Wyciągam lokalizator – pokazuje, że Dasty jest niespełna kilometr stąd. Wsiadamy do samochodu i obserwujemy, jak dystans stale się powiększa. Czy on idzie tropem? Czy po prostu biega dla samego biegania w tym śniegu? Żaden z nas nie mówi tego na głos, ale wiemy: Znowu ruszył na trop. Znowu! Nie ma wyjścia – dobrze, że widzimy, dokąd zmierza, możemy ruszyć mu naprzeciw. W takich warunkach każdy metr to walka. Ruszamy. On wciąż wyprzedza drogę. Zaspy rosną dosłownie na oczach, idziemy dłużej, niż planowaliśmy. Po mniej niż pół godzinie okrążamy las. Patrzę na pozycję – jesteśmy 300 metrów od Dasty’ego. Jest tam. Ale nic nie słychać. Czekamy. Nadal cisza. „Chodźmy!”
Padł strzał dobijający. Głuchy, jakby ktoś trzepał materac. Dasty szarpie martwego dzika, a my, klęcząc w śniegu, oddychamy z ulgą. Po raz drugi tej nocy czujemy radość – nie tylko z polowania, ale z zakończenia niepotrzebnego cierpienia. Darz Bór!

Zakładam sztucer na plecy, żeby nie przeszkadzał, i wchodzimy do lasu. Zatrzymujemy się co chwilę, nasłuchując – cisza. Sprawdzam kierunek, bo las jest gęsty, pełen młodych buczyn – nie da się przejść dwóch metrów na wprost. Przyspieszamy. Staram się odepchnąć to niepokojące uczucie, że coś jest nie tak.
Docieramy do świerkowego młodnika, który wyglądał jakby dekorował go cukiernik bez umiaru. Jeszcze 100 metrów. Nadal cisza. Przedzieramy się na kolanach przez świerczki, a z góry leci już nie bajkowe sklepienie, a po prostu biały śnieżny bałagan. „Czekaj! Cisza! On szczeka!” Śnieg tłumi dźwięk tak bardzo, że muszę się skupić, by go usłyszeć. To jakby mieć słuchawki na uszach i głowę pod poduszką. Posuwamy się powoli. Nagle szczekanie staje się wyraźniejsze, a chwilę później jesteśmy tuż obok psa, który obszczekuje wyczerpanego przelatka – postrzelonego kulą, która wcześniej przeszła przez dzika.
Niech żyje polowanie! Niech żyje las! Niech żyje kynologia w szczególności!
...bez niej byłaby to zupełnie inna historia
GPS bardzo nam dziś pomógł. Bez niego to była zupełnie inna historia. Podobnie jak przy weryfikacji strzału do jelenia – który, jak się okazało, był błędem. Kończyliśmy sprawdzanie i wracaliśmy do samochodu, gdy w zaroślach zrobiło się zamieszanie – pies ruszył, a coś szybko się oddalało. Myśleliśmy, że to jeleń, więc ruszyliśmy za nim. Mimo że razem mieliśmy cztery nogi, nie nadążaliśmy za psem. Jego głos stawał się coraz słabszy, aż w końcu zamilkł. Wyciągnąłem lokalizator – brak sygnału. Od razu wiedzieliśmy – wszedł do nory. Czyli nie jeleń, tylko świeży trop lisa. Trafił na niego i nie odpuścił.
Ogólna ocena DOG GPS Lokalizator dla psa
X20 jest naprawdę bardzo zabawny. Z mojego punktu widzenia plusem jest to, że nadajnik na obroży jest dość mały, więc można go bez problemu używać nawet na małych rasach.
Nadajnik jest oczywiście wodoodporny, ma krótką antenę, długą żywotność baterii, funkcję rozkręcania punktu zwrotnego (docenianą, gdy znajdziesz strzał w miejscu, w którym nie ma nic do złapania lub gdzie go nie znasz), ładowanie bez konieczności otwierania czegokolwiek, chowania i tak dalej. Bardzo przystępna jest również cena, brak płatnych aktualizacji i taryf, a na koniec doceniam absolutnie profesjonalne podejście pracowników Dogtrace. I liczy się to, że jest to produkt czeski.
"To, co być może warto byłoby poprawić, to skrócenie anteny na uchwycie, ale w sumie jest to nieistotne, nadal mieści się w normalnej kieszeni kurtki".
Ogólnie oceniam go znakomicie i życzę zadowolenia wszystkim użytkownikom GPS Dogtrace"
Radek Prazak
Podziękowania
Chcielibyśmy podziękować całej grupie Rychmburk Pack, która była głównymi aktorami naszych filmów promocyjnych dla urządzeń śledzących DOG GPS X20 i DOG GPS X30 :)
Twój zespół Dogtrace
Styczeń 2019 - Fragmenty filmu promocyjnego DOG GPS X30 podczas pościgu.
Wrzesień 2018 - Fragmenty z kręcenia filmu promocyjnego DOG GPS X20.
Komentarze do artykułu
Wstaw komentarz