W naszym stadzie mamy trzy takie „przypadki” i u wszystkich trzech korzystamy z obroży Dogtrace jako przedłużonego ramienia — szczególnie podczas pływania oraz spacerów po terenach łownych.
Falko to Parson Russell Terrier, prawdziwy terier z wielkiej litery. Już jako 10-miesięczne szczeniak gonił dziki w lesie. Jednym z powodów, dla których zdecydowaliśmy się na zakup obroży, było też jego niekontrolowane pływanie i niemożność wyciągnięcia go z wody. Raz, w Děčínie, musieli nas nawet wyciągać ratownicy — Falko sobie pływał, a prąd niósł go w stronę Hřenska. Obroża okazała się najlepszym rozwiązaniem. Impulsu używamy bardzo rzadko — Falko ma wszystko pozytywnie skojarzone i sam widok obroży sprawia, że macha ogonem, bo wie, że czeka go jakaś przygoda ze mną. Bez niej nie mógłby chodzić bez smyczy, a jego ukochane pływanie również odbywałoby się tylko na lince. Znacznie poprawiło się też jego agresywne zachowanie wobec innych psów — obecnie mogę go odwołać nawet z sytuacji, której nie byłabym w stanie opanować na odległość.
Moje dziewczyny również noszą obroże — bo są wszystkożerne. Pływanie z łabędziami i kaczkami w jeziorze również przestało być problemem. W ich przypadku impuls nie jest już potrzebny, wystarczy sam sygnał dźwiękowy.
Nauczenie psów korzystania z obroży i pozytywne skojarzenia z nią były dla nas banalnie proste. Całe stado ją uwielbia, bo wie, że oznacza to bieganie po lesie albo długie wędrówki, podczas których mogą swobodnie eksplorować teren w zasięgu mojego wzroku.
Dogtrace to dla mnie oczywisty wybór, przede wszystkim dlatego, że to czeski produkt. Obsługa i kontakt z firmą są na najwyższym poziomie — każda sprawa załatwiana jest szybko i indywidualnie. Cieszę się, że mamy takie firmy w Czechach.
Ing. Pavla Hrníčková
Recenzja wysłana 21. 8. 2019
Komentarze do artykułu
Wstaw komentarz